Nie można zacząć nowego roku od byle wpisu na blogu. Dlatego mam dla Was dziś królową – oto czekoladowo-miętowa Pavlova!
Kiedyś już wspominałam, że mięta i czekolada to jedno z moich ulubionych połączeń smakowych. Kiedy więc wybrałyśmy jako jednego z bohaterów 9 numeru magazynu Kocioł (do poczytania tutaj), wiedziałam, że pójdę w miętę 🙂 Padło na Pavlovą, ale nie obyło się bez problemów. Przy pierwszej próbie zrobiłam chyba wszystkie możliwe błędy: nie dodałam mąki i octu, przebiłam białka i dodałam zbyt ciepłą czekoladę. Przy podnoszeniu bezy w dłoniach została mi tylko „obudowa”. Reszta leżała skapciała na blaszce. Aż żałuję, że nie mam zdjęcia – obleśnie to wyglądało 😀 Za drugim razem już wszystko poszło po mojej myśli, jak zresztą widać na zdjęciach.
Co do samej bezy – jest przepyszna. Dodanie do środka czekolady sprawia, że jest jeszcze bardziej ciągnąca. Mięta świetnie łagodzi jej słodycz, no a pistacje to już w ogóle – szczyt burżuazji! (300 zł za kilogram! Złodziejstwo w biały dzień :D) Spróbujcie – warto. Jak wniesiecie takie cudo na karnawałowe party, sukces i sława murowane! 🙂 Oto przed Wami czekoladowo-miętowa Pavlova!
Czas przygotowania: 1 godzina + czas na studzenie bezy
Liczba porcji: 6–8
Składniki:
6 białek
300 g drobnego cukru
50 g gorzkiej czekolady
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka octu jabłkowego lub z białego wina
szczypta soli
Dodatkowo:
50 g gorzkiej czekolady
60 ml śmietanki 30%
250 g serka mascarpone
250 g śmietanki 30%
1 łyżka cukru pudru
ekstrakt miętowy
niesolone pistacje
Przygotowanie:
Białka ubijamy na prawie sztywno, pod koniec dodajemy cukier – łyżka po łyżce, co ok. 30-45 sekund. Ubijamy tak długo, aż cały cukier się rozpuści. Dodajemy ocet, mąkę oraz startą na drobnych oczkach czekoladę i delikatnie mieszamy na najniższych obrotach miksera przez kilka sekund. Wykładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, z odrysowanymi 2 okręgami o ok. 15 cm średnicy. Wkładamy do pieca rozgrzanego do 180°C i od razu zmniejszamy temperaturę do 150°C. Pieczemy 1 godzinę i 15 minut. Gotową bezę zostawiamy do ostygnięcia w piekarniku z lekko uchylonymi drzwiczkami.
Czekoladę ze śmietaną rozpuszczamy w rondelku, aż powstanie gładki sos. Mascarpone ubijamy na sztywny krem ze śmietanką, pod koniec dodając cukier puder i kilka kropli ekstraktu miętowego (dodajemy stopniowo i próbujemy). Siekamy pistacje.
Na paterze kładziemy pierwszy blat, wykładamy połowę kremu, posypujemy pistacjami i polewamy sosem czekoladowym. Przykrywamy drugim blatem i powtarzamy czynności.
9 komentarzy
Sukces i sława, mówisz…? Któż by się oparł 🙂
Hehe, to spróbuj i daj znać 🙂
Beza mi opadła, esencja miętowa jeszcze nie „doszła”, ale mimo tego ciasto wyszło OBŁĘDNE! Jak tylko dopracuję szczegóły, to smak będzie nieziemski. O to właśnie chodzi – o eksplozję smaków… i w tym przepisie to jest!!! Pycha, pycha, pycha! 😀
Beza lubi być kapryśna, mi też za pierwszym razem nie wyszła. Ale super, że mimo wszystko smakowało 🙂 Następna próba na pewno się uda w 100% 🙂
Zachęcamy do dodania przepisu do konkursu czekoladowego na zBLOGowanych 🙂 Dziś już ostatni dzień zmagań.
http://zblogowani.pl/akcja/terravita-zawsze-ze-mna
Dzisiaj będę piec bezę, wg Pani przepisu.
Przyznaję, że biorę się pierwszy raz za bezę i jestem lekko zestresowana.
Dodatkowo beza ma jutro wystąpić u szwagierki na urodzinach 🙂
Dam znać o postępach 🙂
Pierwsza beza i to w dodatku czekoladowa! Trzymam kciuki 🙂
Beza wyszła perfekcyjnie 🙂 Dziękuję za przepis! Sam przepis na dodatki musiałam nieco zmodyfikować. Niestety nie dostałam ekstraktu miętowego i niesolonych pistacji. Krem był tylko z mascarpone i śmietany, a zamiast pistacji użyłam truskawek. Zdjęcie podsyłam i pozdrawiam bardzo serdecznie.
Ale piękna! Sama bym zjadła kawałek 🙂 Pozdrawiam 🙂