Ciepłe lody, czyli wspominamy smaki dzieciństwa. Pamiętam, że gdy byłam mała, był to mój ulubiony zimowy deser. Najbardziej lubiłam te z białą polewą, takie słodkie i rozpływające się w ustach, duże, małe , z posypką lub bez. Prosiliśmy z bratem o drobne pieniążki, żeby móc pobiec do sklepu i kupić sobie takiego loda. Tym przepisem udało mi się przywołać ten smak. Naprawdę nie spodziewałam się, że moje ciepłe lody będą smakować dokładnie tak samo (a może nawet lepiej)!
Zapytacie, skąd w ogóle taki pomysł? Ano z potrzeby wykorzystania „odpadków” z innych przepisów. Często zostają mi białka z pieczenia innych ciast. Tym razem było ich aż 8! ze smażenia pączków (już wkrótce przepis na najbardziej puszyste pączki na świecie). Szkoda mi było wyrzucać tyle białek, mrozić nie chciałam, bo potem i tak tego nie wykorzystam. Bezy nie chciało mi się piec. Zaczęłam więc maraton po wrocławskich sklepach w poszukiwaniu odpowiednich wafelków. Bo przecież muszą być takie same, jak kiedyś jadłam. Odpadały więc wafelki w kształcie rożka, które można znaleźć w większości sklepów. W końcu udało się i znalazłam idealne kubeczki. No, może w smaku nie są idealne, ale przynajmniej stoją jak należy.
Jednego tylko nie przewidziałam – że z tylu białek wyjdzie aż… 40 lodów! Wczoraj obdarowałam znajomych w swojej pracy, pracy męża, pojechałam z darami do przyjaciół, zjadłam chyba z 3 podczas sesji zdjęciowej (pies też się na jednego załapał) i jeszcze trochę ich siedzi w lodówce. Także bądźcie mądrzejsi i róbcie z płowy porcji. A przy okazji robienia ciepłych lodów postanowiłam wypróbować nowy przepis na bezę i porównać go z tym, którego używam zazwyczaj. Macie więc do wyboru bezę szwajcarską i włoską. Różnice między nimi widać na zdjęciu poniżej. Po lewej szwajcarska, po prawej włoska. Różnicę widać gołym okiem. Beza szwajcarska jest łatwiejsza w przygotowaniu i wyglądem przypomina bardziej klasyczne bezy. Ma bardziej ciągnącą konsystencję i lekko inny smak. Beza włoska natomiast smakuje dokładnie tak, jak nadzienie ciepłych lodów sprzedawanych w sklepach. Jest bardziej puszysta, po ubiciu można ją kroić nożem, taka jest sztywna, a konsystencję ma bardziej piankową, ale trochę trudniej ją przygotować. Różnica w smaku jest wyczuwalna, ale jeżeli nie macie termometru cukierniczego potrzebnego do zrobienia bezy włoskiej lub boicie się ją robić na oko, z powodzeniem możecie użyć bezy szwajcarskiej.
Składniki (jedna porcja każdej bezy wystarczy na ok. 20 lodów w kubeczkach):
Beza szwajcarska:
- 4 białka jajek
- 250 g cukru
Przygotowujemy garnek z lekko gotującą się wodą do kąpieli wodnej, tak jak przy rozpuszczaniu czekolady. Do miski wkładamy cukier i białka, umieszczamy ją na garnku (uwaga! miska nie może dotykać wody!) i ręczną trzepaczką mieszamy, aż cukier się rozpuści – najlepiej sprawdzać w palcach, czy jest jeszcze wyczuwalny. Trwa to 10-12 minut. Jeśli mamy termometr cukierniczy, warto sprawdzić temperaturę – powinna przekroczyć 60-70 stopni. Kiedy cukier się rozpuści ściągamy miskę z kąpieli wodnej i ubijamy mikserem, aż białka będą sztywne i całkowicie zimne (sprawdzamy odwracając miskę do góry dnem).
Beza włoska:
- 4 białka
- 300 g cukru (260 g + 40 g)
- 60 ml wody
Cukier (260 g) i wodę umieszczamy w rondelku, mieszamy. Pędzelkiem zamoczonym w wodzie smarujemy boki rondelka, żeby zebrać cały osadzony na nich cukier (zapobiega to tzw. scukrzeniu). Stawiamy na gazie i doprowadzamy do wrzenia, nie mieszamy! Kiedy temperatura syropu zbliży się do 100 stopni zaczynamy ubijać białka – zwyczajnie, na sztywno, pod koniec dodając pozostałe 40 g cukru. Syrop cukrowy powinien osiągnąć temp. 118 stopni – wtedy ściągamy go z palnika i powolutku, małym strumyczkiem dodajemy do białek, jednocześnie miksując je na najwyższych obrotach, aż beza całkowicie wystygnie. Ja nie mam termometru cukierniczego, posiłkowałam się takim na podczerwień, a on nie jest dokładny. Mój syrop był gotowy, kiedy zrobił się szklisty, przezroczysty, bardzo delikatnie nabrał koloru (minimalnie) i miał konsystencję świeżego miodu.
Krem bezowy przekładamy do rękawów cukierniczych z dużymi końcówkami – im mniej fantazyjne, tym łatwiej zrobić polewę, i nadziewamy wafelki. Wstawiamy do lodówki na kilkanaście, kilkadziesiąt minut.
Polewa:
- 100 g czekolady gorzkiej
- 100 g czekolady mlecznej
- 1 łyżka oleju rzepakowego
Czekolady rozpuszczamy, najlepiej od razu w szklance, dodajemy olej, dokładnie mieszamy. Szybkim ruchem zanurzamy ciepłe lody, lekko potrząsając, żeby jej nadmiar spłynął. Odstawiamy do lodówki.
Jeśli zdecydujecie się na bezę szwajcarską, możecie dodawać do niej barwniki i aromaty (bez tłuszczu!). Ja dodałam do części różowy barwnik i aromat truskawkowy.
Ciepłe lody przechowujemy w lodówce do 2-3 dni. Gwarantuję, że znikną wcześniej.
31 komentarzy
Wyglądają suuuper! 🙂
Dziękuję 🙂
Cudnie się prezentują 🙂 To również mój smak dzieciństwa. Zjadłam ich wtedy sporą ilość. Moja córka póki co za nimi jednak nie przepada 😉
Może to i dobrze – w końcu takie lody to głównie cukier 🙂
ale uroczo wyglądają 🙂
Dziękuję 🙂
Ja uwielbiam je do tej pory. I czasami kupuję w pobliskiej cukierni. Czas chyba zainwestować w termometr i zrobić je w domu!
Jak będziesz mieć „wolne” białka przy okazji, to spróbuj bez termometru – ja do tej pory nie wiem, jaką temp. miał mój syrop cukrowy, a krem wyszedł 🙂
Nie pamiętam kiedy jadłam… moje dzieci oszalałyby z radości, gdybym im takie zaserwowała!
Na pewno by im zasmakowały. Ja niestety dzieci w okolicy nie mam, więc zajadali się sami dorośli 🙂
O matko bosko, alem śliny utoczyła na ich widok!
Mam białka w lodówce, ale brak termometru cukierniczego podcina mi nieco skrzydła. Mam tylko taki do parzenia yerba mate. Możesz jakiś polecić, który będzie okej, ale nie zabije ceną? 🙂
Sama niestety nie mam termometru cukierniczego. Mi marzy się ten http://www.aledobre.pl/10508,Termometr_cukierniczy_do_przetworow_wyrobow_z_cukru_karmelu_czekolady_Retro_Tala.html
Wydaje mi sie, że 50 zł to rozsądna cena za taki termometr. W każdym razie ja go sobie kiedyś kupię 🙂
Cudne! Gratuluję talentu kulinarnego. Pozdrawiam serdecznie 🙂
dziś zrobiłam beze włoską z przeznaczeniem na placek gruszkowy- do bezy dałam troszkę kwasku cytrynowego -wyszło ekstra. dzięki
Super, fajnie że smakowało 🙂 Uwielbiam bezę włoską 🙂
Kochane dziewczyny, nie jest potrzebny termometr. wystarczy gotowac syrop cukrowy do mementku kiedy zrobi sie niteczka. wystarczy delikatnie nalozyc troszeczke syropu na palec wskazujacy ( ostraznie by sie nie popazyc!) i dotknac kciuka. Jesli pomiedzy palacami zrobi sie niteczka to syrop gotowy! 🙂
Każdy ma swoją metodę 🙂
Zawsze się zastanawiałam dlaczego na ciepłe lody mówi się w ogóle lody. Tylko dlatego, że kształtem przypominają lody 🙂 Ja bym nazwała to ciepły stożek :0
Stożek brzmi dziwnie – za bardzo kojarzy się z matematyką, haha 😀
Hej..! Czy do bezy Szwajcarskiej tez mozna dodać barwnik i ekstrakt.?
Dziekuje bardzo
Można, jak najbardziej, zresztą pisałam o tym w przepisie :). Byle barwnik nie był w płynie, bo taki może wpłynąć na konsystencję bezy, a aromat nie był z tłuszczem (odpadają olejki do ciast).
Super dziekuje..!!
A do włoskiej.?
Do każdej 🙂
Super.. Dziekuje bardzo. Robie słodkości na dzien mamy w przedszkolu.. Mam nadzieje ze dzieciakom bedzie smakowało..!
Na pewno!
Mamm pytanie wlasnie zrobilam z jednego bialka no i wszystko ok tylko ze mi wyszly takie bezowate… nic sie nie ciagnaw srodku tylko taki pianka sucha… a te z dziecinstwa zawsze w srodku takie swieze byly tak sie lekko ciagnely niby moze jakas mala rada? Moze zbyt dlugo trzymalam nad para?12 minut…
Bo wlasnie sobie wymyslilam ze do tortu chce taki krem zrobic
Dziekuhe z gory
A którą robiłaś? Bo przepisy są 2 🙂
Zrobiłam bezę włoską z przepisu. Coś nie tak podziało się z syropem. Cukier nie do końca się rozpuścił, a przy wlewaniu ostygał z czasem i cały zastygł. Zrobiły się grudki cukru z tego syropu. I choć pół syropu zostało w rondelku, to beza i tak wyszła mega słodka. Jestem na nie.
Syrop się „scukrzył”, nic dziwnego że beza nie wyszła, skoro już na początku nie wyszło zgodnie z przepisem. A beza jest słodka – nie da się inaczej.