Mamy karnawał, a jak karnawał, to obowiązkowo smażymy chrusty, faworki, pączki, oponki i inne takie 🙂 No właśnie chrusty i faworki… Czy ktoś wie, czy to jedna nazwa tego samego deseru, czy może czymś się różnią? U mnie w domu mówiło się chrusty i taką nazwę postanowiłam tym moim zawijańcom nadać. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła ich inaczej, niż zwykle. Tym razem w ruch poszło wino, a konkretnie białe i słodkie. Chrusty wyszły pyszne! Kruche, delikatne, mocno waniliowe, nie nasiąknęły mocno tłuszczem. Po prostu ideał! Aż mam wyrzuty sumienia, że tyle ich zjadłam 🙂
Składniki:
-340 g mąki pszennej (typ 450)*
-100 g cukru
-3 żółtka
-125 ml białego, półsłodkiego wina
-15 g cukru z wanilią
-olej do smażenia (u mnie rzepakowy)
-cukier puder do posypania
Żółtka ucieramy z cukrem i cukrem waniliowym na puszystą masę. Dodajemy wino, dokładnie mieszamy. Wsypujemy przesianą mąkę i zagniatamy ciasto. Powinno mieć konsystencję ciasta na makaron lub pierogi. Wyrobione ciasto napowietrzamy poprzez uderzanie w nie wałkiem. Robimy tak, aż na powierzchni utworzą się pęcherze (ja wytrzymałam ok. 15 minut, dużo tych bąbli nie wyszło :)). Odstawiamy przykryte ściereczką ciasto na ok. godzinę.
Chrusty smażymy po kilka sztuk na rozgrzanym oleju – trzeba je podczas smażenia przewracać na drugą stronę. Usmażone przekładamy na ręczniki papierowe do odsączenia.
- temp. smażenia chrustów to ok. 170-180 stopni (polecam termometry cukiernicze lub na podczerwień)
-
podobno najlepiej smaży się na smalcu, jednak ja polecam olej rzepakowy – jest zdrowszy, mniej się wchłania, nie pachnie, chrusty na oleju mogą jeść wegetarianie
- jeżeli nie macie termometru wrzućcie do oleju kawałek ciasta, jeśli zacznie skwierczeć i wypłynie na wierzch, macie dobrą temperaturę. Trzeba wtedy zmniejszyć ogień i temp. powinna wam się utrzymać.
- nie dopuszczajcie do dymienia się oleju! Temp. dymienia dla oleju rzepakowego to 240 stopni, czyli dużo za dużo, niż potrzebujemy. Poza tym dymienie oznacza, że olej się wam po prostu spala.
- czasem do oleju dodaje się alkohol, żeby mniej wchłaniał się do pieczonej potrawy – tutaj nie trzeba, wino w cieście skutecznie spełnia tę rolę 🙂
Smacznego!
Przepis własny, na bazie książki „Ciasta, ciastka i ciasteczka”
Dodaję do akcji:
5 komentarzy
wyglądają pysznie chrupiąco 🙂 ciekawy dodatkiem z tym winem!
Dzięki : Były naprawdę pyszne (bo oczywiście już wszystko zjedzone ^_^)
chrusty są cienkie i chrupiące, faworki – drożdżowe, grubsze i puszyste:) w ubiegłym roku smażyłam chrust na piwie, super wyszedł, może i tych na winie warto spróbować:)
Czyli dobrze nazwałam swoje 🙂 Ja na piwie spróbuję w przyszłym roku, bo w tym jeszcze pączki przede mną 🙂
[…] Chrust na winie […]